Dlaczego warto nosić czapki z daszkiem Odkąd New York Yankees rozpowszechnili bejsbolówki w 1850, stały się one modnym dodatkiem, którego status utrzymuje się po dziś dzień. Poniżej znajdziesz trzy powody, dla których każdy mężczyzna powinien posiadać to nakrycie głowy.
Najlepsza odpowiedź Takie się przyjęło Savoir-vivre. Odpowiedzi podejrzewam, że nic by się takiego nie stało, gdyby osobnik płci męskiej nie zdjął czapki- moim zdaniem to jest kwestia obyczajowa- nie wypada tak robić, ale oficjalnie nikomu krzywda nie powinna się dziać, a dlaczego tak się dzieje, że 1 płeć może, a 2 już nie, to nie mam pojęcia :( bo mezczyzna jest samcem alfa i se poradzi w trudnej sytuacji a nie jak kobieta hrr tfu Bo to niby niekulturalne... Chociaż rzeczywiście moim zdaniem powinni ściągać to bym tego nie nakazywała, bo czasem jest zimno nawet facetom,. blocked odpowiedział(a) o 20:32 W dzieciństwie tego nie rozumiałem i tak mi zostało( ͡° ͜ʖ ͡°) blocked odpowiedział(a) o 19:59 Taa? Nie mogą? Hold my beer... A dlaczego na egzamin w szkole przychodzi się na galowo? Albo dlaczego do teatru powinno ubierać się elegancko? Z tego samego powodu, co w pytaniu, które zadałeś - tak nakazuje tradycja. Mężczyźni według zasad etykiety powinni zdejmować czapki w każdym pomieszczeniu, nie tylko w kościele (wywodzi się to z tego, że zdjęcie nakrycia głowy było niegdyś wyrazem szacunku, gdyż rozmówca mógł wtedy zobaczyć całą twoją twarz). bo baby są słabe nie to co menszczyzni Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Sama wędrówka "w lewo" to osobna dyskusja. I dotyczy to nie tyle faktu, że mężczyźni kłamią, ale przyczyn samej zdrady. Dlaczego mężczyźni kłamią? Ponieważ nie mogą inaczej. W wielu przypadkach kłamstwo jest albo nawykiem, albo zbawiennym w konkretnej sytuacji, kiedy trzeba wyjść i pokazać się w bardziej korzystnym świetle.
Moderatorzy: bramin, szumi Mężczyzna i czapka w kościele Autor Wiadomość Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46Posty: 1207 Mężczyzna i czapka w kościele Mam pytanie, czy istnieje jakiś oficjalny dokument kościelny który reguluje sprawę noszenia nakrycia głowy przez mężczyzn w Kościele katolickim (oczywiście pomijam te czapki od kapłanów), chodzi mi o zwykłe czapki np. w zime, albo w lato z daszkiem? Patrzyłem w KKK ale tam nic nie ma, nie wiem może Episkopat coś na ten temat pisze, będę niezmiernie wdzięczny za wskazanie źródła. . --.. ..- ... // --..-. .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__ Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi. So kwi 03, 2010 18:56 Ela G. Dołączył(a): Śr sie 19, 2009 9:44Posty: 281 Re: Mężczyzna i czapka w kościele jak na moje oko to jest sprawa szacunku do Najswietszego Sakramentu. ja np. jak wchodze zima do Kosciola to tez sciagam czapke. N kwi 04, 2010 9:18 CzłowiekBezOczu Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54Posty: 1993 Re: Mężczyzna i czapka w kościele Ja też z szacunku dla ludzi którzy uważają że to dom Boga ściągam (jeżeli mam) kiedy żona mnie wytarga do kościoła na jakąś specjalną okazję (komunia itepe). To mniej więcej tak jakbyś komuś do domu przyszedł i w czapce jadł obiad. Trochę głupio nie uważasz ? N kwi 04, 2010 11:46 Rojza Genendel Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46Posty: 2030 Re: Mężczyzna i czapka w kościele Mi się wydaje że jest to raczej kwestia tradycji niż oficjalnych nakazów... z wyjątkiem oczywiście pierwszego listu Pawła do Koryntian. _________________Jestem panteistką."Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną."(Carl Sagan) N kwi 04, 2010 12:23 nurhia Dołączył(a): So sty 23, 2010 14:42Posty: 695 Re: Mężczyzna i czapka w kościele ja jestem kobietą i też uwazam ze siedzenie w domu w czapce jest stosowne. _________________Lwy pożrą Chrześcijan... a Pogan zadepczą słonie... N kwi 04, 2010 12:30 AHAWA Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46Posty: 1207 Re: Mężczyzna i czapka w kościele Rojza Genendel napisał(a):Mi się wydaje że jest to raczej kwestia tradycji niż oficjalnych nakazów... z wyjątkiem oczywiście pierwszego listu Pawła do KOR?? tam gdzies pisze o nakryciach glowy??co do reszty, wypowiedzi ja osobiście uważam że głupotą jest siedzenie w zimie w temperaturze bliskiej zera bez czapki. tradycja czasami blokuje zdrowy miałem możliwość uczestniczyć we mszy świętej 1 Listopada na cmentarzu w Górze Kalwarii pod Warszawą i stałem cały czas w czapce, ściągnąłem na podwyższenie, to samo również zrobił Generał Zakonu który sprawował Eucharystie, był w normalnej zimowej czapce (jakby kto nie wiedział chodzi o zakon Marianów). . --.. ..- ... // --..-. .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__ Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi. N kwi 04, 2010 18:29 Bartek Dołączył(a): Pn wrz 12, 2005 7:31Posty: 314 Re: Mężczyzna i czapka w kościele Kwestia kulturowa. Mężczyźni, przynajmniej w Polsce, z zasady uczestniczyli w nabożeństwach z nakrytymi głowami do XVI wieku. Kobiety do II połowy ubiegłego wieku. Na Ewangelię i na Podniesienie nakrycia głowy zdejmowano (ale tylko mężczyźni). Pn kwi 05, 2010 15:41 Patrycjaaa Dołączył(a): N mar 28, 2010 18:06Posty: 2 Re: Mężczyzna i czapka w kościele 1 Kor 11,2-4to powinno wyjaśnić wszelkie wątpliwości Pn kwi 05, 2010 16:16 mazli Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47Posty: 1170 Re: Mężczyzna i czapka w kościele CzłowiekBezOczu napisał(a):To mniej więcej tak jakbyś komuś do domu przyszedł i w czapce jadł - w kościele mieszka Bóg - takie pospolite stwierdzenie, a zobowiązuje do kuturalnego napisał(a):1 Kor 11,2-4to powinno wyjaśnić wszelkie wątpliwościZwrócę uwagę, iż wskazania Pawła są praktyczne i nie mogą być traktowane jako ponadczasowe. Apostoł pisze do Greków (Koryntian), którzy uważali, iż odkryta głowa u mężczyzny jest oznaką wolności i godności. Żydzi czy Rzymianie natomiast nakrywali głowy na znak poddaństwa. Z pewnością Bóg wszystkich narodów nie będzie potępiał jednej tradycji na korzyść innej. Pn kwi 05, 2010 20:19 AHAWA Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46Posty: 1207 Re: Mężczyzna i czapka w kościele przeczytajcie dalej 1 Kor 11, co pisze o noszeniu długich włosów "(...) Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy (...)"? ja myślę że tutaj święty Paweł pokierował się swoją faryzejską przeszłością i poleciał po bandzie, ponadto Pismo Święte czyta się za natchnieniem Ducha Świętego, czyli słuchając swojego serca, bo co z tego że ktoś będzie znał całe Pismo Święte na pamięć jak na przykład w domu będzie bił swoją żonę a dzieci siłą zmuszał żeby chodziły do kościoła? I do tych długich włosów przecież Jezus na Całunie Turyńskim ma długie włosy??? Więc w tym miejscu jest sprzeczność, List do Koryntian jest pisany za natchnieniem Ducha Świętego jak cały Stary Testament jednak myślę że tutaj św. Paweł trochę przegiął, za co na koniec ścięto mu głowę zresztą... (ale to już dyskusja na inny topic typu dlaczego jedni zostają męczennikami przelewającymi swoją krew a inni nie, przypominam że św. Franciszek nie zginął śmiercią męczeńską ani św. Antoni, a mimo to przewyższają swoją świętością - jeśli tak można powiedzieć - nie jednego męczennika który przelał swoją krew). dlatego jak będzie zimno będę siedział w kościele w Bóg nie mieszka tylko w kościele, bo kościół poza Tabernakulum w którym w postaci chleba mieści się Serce Jezusa to również kupa kamieni i piasku połączonych zaprawą murarską, Kościół to MY wierzący w Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa syna Marii zaślubionej Józefowi a żyjących 2000 lat temu w Nazarecie i gdyby nie Tabernakulum dla mnie osobiście byłby tylko zwykłym budynkiem tak jak ma to miejsce u protestantów. I nie zawsze postawa ciała wyraża postawę życiową danej osoby, co z tego że ktoś będzie krzyżem leżał na posadzce jak za moment będzie robił coś odrażającego... . --.. ..- ... // --..-. .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__ Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi. Wt kwi 06, 2010 14:36 mazli Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47Posty: 1170 Re: Mężczyzna i czapka w kościele AHAWA napisał(a):mazli, Bóg nie mieszka tylko w kościeleOczywiście jesteśmy tutaj zgodni. Napisałem w takim uproszczeniu poruszając wcześniejszą koncepcję szacunku gościa w stosunku do domu oraz domowników. Wt kwi 06, 2010 15:29 Fingon Dołączył(a): Wt kwi 06, 2010 16:42Posty: 9 Re: Mężczyzna i czapka w kościele Wg mnie zależy to od naszej kultury. W kulturze zachodniej - europejskiej oznaką szacunku było zdjęcie nakrycia głowy. A jak wiemy w tym kręgu rozwinęło się chrześcijaństwo. Inaczej natomiast było na wschodzie. Tam z kolei oznaką respektu było nakrycie głowy. Dlatego żydzi idąc do synagogi zakładają te małe czarne czapeczki Tak samo cyganie, na swoich spotkaniach mają założone kapelusze na głowy. Swoją drogą, wydaje mi się, że np. w jakimś kościele na Bliskim Wschodzie do którego uczęszczają konwertowani Żydzi czy Arabowie nie powinno nas dziwić, że wszyscy mają choćby symboliczne nakrycie głowy, albo też że zakładają je na Przeistoczenie. Ot, po prostu inna kultura. Wt kwi 06, 2010 17:12 AHAWA Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46Posty: 1207 Re: Mężczyzna i czapka w kościele dzieki Fingon, za rozsadne podsumowanie, dlatego nie bede w przyszlosci mial wyrzutow sumienia bedac w zimnym nieogrzewanym kosciele w czapce, pozdrawiam . --.. ..- ... // --..-. .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__ Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi. Wt kwi 06, 2010 18:25 MARKO2010 Dołączył(a): Wt mar 30, 2010 21:27Posty: 331 Re: Mężczyzna i czapka w kościele AHAWA napisał(a):dzieki Fingon, za rozsadne podsumowanie, dlatego nie bede w przyszlosci mial wyrzutow sumienia bedac w zimnym nieogrzewanym kosciele w czapce, pozdrawiamNo nie wiem, zadajesz pytanie o obecnosc na slubie cywilnym... a czy w tym przypadku nie dasz zlego przykladu innym obecnym w kosciele? Dziwne pytania zadajesz a jeszcze bardziej zaskakujace sa Twoje wybory... Wt kwi 06, 2010 21:03 AHAWA Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46Posty: 1207 Re: Mężczyzna i czapka w kościele MARKO2010, co ma czapka do slubu:D??? . --.. ..- ... // --..-. .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__ Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi. Wt kwi 06, 2010 21:14 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg
łów w Amsterdamie. W kolejnym roku utworzono specjalną Komisję ds. kobiety w Ko-ściele, z kolei w 1954 r. powstało Zgromadzenie Ogólne ds. współpracy mężczyzn i ko-biet w Kościele9. Wypada więc stwierdzić, że problematyka wzrostu udziału i roli kobiet Paweł Bramson to bohater filmu Michała Tkaczyńskiego, a przy okazji zagorzały kibic piłkarskiej Legii i zadeklarowany Żyd. Bramson jest też jednym z bohaterów książki „Klincz? Debata polsko- żydowska”. Prezentujemy fragment rozmowy, jaki został w niej opublikowanyDlaczego postanowił Pan wystąpić w filmie dokumentalnym Księżyc to Żyd i opowiedzieć w nim o swojej religijnej i tożsamościowej przemianie?To dobre pytanie. Wydaje mi się jednak, że należałoby to pytanie skierować do reżysera Michała Tkaczyńskiego. To on mnie namówił do wystąpienia w filmie. Na początku byłem temu całkowicie przeciwny. Nie pamiętam już jakich użył wtedy argumentów, aby mnie przekonać. W końcu jednak mu się to udało. Pomyślałem, że poprzez ten film będę mógł pokazać innym ludziom, że w Polsce wciąż są obecni Żydzi. Chciałem również przedstawić problem całkowicie zasymilowanych Żydów, którzy albo w ogóle nie wiedzą, że są Żydami albo dowiadują się o tym w momencie, gdy ich tożsamość jest już praktycznie ukształtowana. Dziś widzę, że ten film jest przykładem na to, że w Polsce można normalnie żyć, będąc metamorfoza była jednak dość skrajna. Z obracającego się w środowisku skinheadowskim chuligana o poglądach ksenofobicznych i antysemickich, stał się Pan bowiem wydającym certyfikaty koszerności ortodoksyjnym szczerze, że te wszystkie młodzieżowe subkultury i nurty, w których kiedyś byłem, to były dla mnie wówczas pewną odskocznią. W latach 90., w okresie transformacji ustrojowej, mieliśmy jeszcze młodą demokrację i borykaliśmy się z wieloma problemami gospodarczymi, społecznymi i politycznymi. Nie umieliśmy się przyznać do tego, że to my, Polacy, sami jesteśmy za te problemy odpowiedzialni. Wszystkie nasze niepowodzenia i porażki trzeba było więc na kogoś zwalić. Padło akurat na Żydów. Mimo że nikt wówczas Żyda nie widział, to właśnie taką propagandą karmili ludzi przywódcy różnych organizacji. Były to chwytliwe hasła i w związku z tym ludzie przyjmowali je i traktowali jako część swojego światopoglądu. Młodzi ludzie, którzy są zazwyczaj podatni na indoktrynację, byli szczególnie narażeni na pranie mózgu. Dlatego właśnie w latach 90. ruch skinheadowski był w Polsce tak silny. Od tamtego czasu minęło jednak wiele lat i dziś, z mojego towarzystwa, może jeszcze parę osób pozostało przy tych samych poglądach, jakie mieli w latach 90. Większość jednak, w tym moi znajomi, z którymi się spotykam, już dawno z tych poglądów wyrosła i nie tylko nie są antysemitami, ale nawet nie chcą wracać pamięcią do tych epizodów ze swojej przeszłości. Nie da się jednak ukryć, że będąc młodym człowiekiem, miałem poglądy nacjonalistyczne. Teraz moje poglądy są nastawione jednak nie na nacjonalizm, ale na patriotyzm. Nie ma we mnie bowiem żadnej ksenofobii. Nie wyniosłem zresztą tego wszystkiego z domu. To było przez rodziców tępione. Wydaje mi się, że pewne postawy ksenofobiczne wynikały z buntu, czy chęci dostosowania się do środowiska, w którym przebywałem. Dzisiaj, nie ma we mnie nic związanie się przez Pana z Polką pochodzenia żydowskiego, dzięki której dowiedział się Pan o swoich żydowskich korzeniach, odczytuje Pan jako pewnego rodzaju znak od Boga? Jak na populację Żydów w Polsce, prawdopodobieństwo takiego związku było przecież niezwykle małe. Coś w tym musi być. Dużo jej w tej materii zawdzięczam. To ona odnalazła nasze korzenie. My-ślę, że Najwyższy miał jakiś plan w tym, żeby nas połączyć i żebym się dowiedział, że jestem zakończeniem buntu młodego człowieka jest zazwyczaj wkroczenie przez niego na ścieżkę przetartą przez jego rodziców i dziadków, którzy w Pana przypadku za-symilowali się i przyjęli katolicyzm. Pan, po odkryciu swoich żydowskich korzeni zdecy-dował się jednak zawrócić z wytyczonej przez nich drogi. Dlaczego?O tym, że jestem Żydem dowiedziałem się dopiero w wieku dwudziestu paru lat. Obudziło to we mnie pragnienie poznania, co właściwie oznacza być Żydem. Zacząłem więc na ten temat dużo czytać i im więcej czytałem, tym bardziej czułem swoją żydowską tożsamość i to, że jestem Żydem. Nie stałem się jednak religijny z dnia na dzień. Moja metamorfoza trwała około dziesięciu lat, zanim zacząłem w końcu na poważnie wchodzić w judaizm, modlić się i odwiedzać synagogę. Robiłem to jednak w pełni świadomie. Chciałem tego. Jeden z rabinów powiedział mi, że obudziły się we mnie wszystkie dusze moich żydowskich przodków. Wreszcie nastał czas, abym mógł kontynuować nasz ród oraz żyć z rodziną tak, jak żyli kiedyś nasi przodkowie. Jeśli chodzi zaś o moich rodziców, to po wojnie były czasy, które sprzyjały asymilacji. Wychowywali się oni więc tak, aby nikt nie wiedział, że są Żydami. Chcieli ukryć swoją żydowską tożsamość. Nie miałem nigdy możliwości zadania swojemu dziadkowi pytania, czym rzeczywiście była powodowana jego całkowita asymilacja. Zmarł zbyt wcześnie, abym mógł go zapytać, czy jego wybór był spowodowany strachem, czy też przyświecały mu inne motywy. Rodzice powiedzieli mi zaś, że wychowano ich ze świadomością, że są Żydami, ale także ze świadomością, że nie należy tego ujawniać. Należy być po prostu Polakiem. Może było to dla nich łatwiejsze? Nie wiem. Do tej pory jest przecież w Polsce sporo Żydów, którzy wiedzą o swoim żydowskim pochodzeniu, ale się przyzwyczaili, że nie powinni podkreślać swojej żydowskości. Uważają, że nie jest ona im do niczego potrzebna i nie chcą siebie zmieniać. Ja chciałem. Lepiej bowiem być prawdziwym Żydem, niż ukrywać przed całym światem swoją żydowskość. To by było bez musiałby Pan przecież ukrywać swojego żydowskiego kim ja bym wówczas był?Może polskim katolikiem mającym żydowskie pochodzenie albo po prostu Polakiem o żydowskich korzeniach?Wiem, że jestem Żydem po matce i ojcu, i co dalej? Jakbym odpowiadał na pytanie, czy jestem Żydem? Nie, jestem katolikiem?Pan chciał być w pełni Żydem?Tak.(...) W filmie o Panu jest scena, w której Pana mama ma pretensję do Pana, że nie wszedł Pan do kościoła katolickiego na mszę pogrzebową swojego ojca. To musiała być dla Pana dość trudna decyzja. Czy naprawdę jednak nie mógł Pan wówczas zrobić wyjątku i wejść do katolickiej świątyni, aby pożegnać ojca?Nie, nie była to dla mnie wcale trudna decyzja. Jest napisane, iż nie będziesz miał obcych bogów przede mną. W kościele znajdują się zaś obrazy przedstawiające Jezusa i katolickich świętych. Z drugiej strony, nie wszedłem do kościoła również z szacunku dla mojego ojca, księdza i ludzi, którzy się tam modlili. Nie mógłbym bowiem podczas mszy uklęknąć, przeżegnać się itp. Gdy-bym miał cały czas siedzieć, a ludzie klękaliby i wstawali, to ktoś mógłby poczuć się urażony moją postawą i miałby do mnie pretensje o to, że w ogóle tam przyszedłem. Siedząc, jak ten kołek, mógłbym kogoś obrazić. Wszyscy zresztą mężczyźni zdejmują w kościele czapki, a ja nie mogę zdjąć nakrycia głowy. Także, jak ja bym wyglądał? Zrobiłem to więc z szacunku dla tych ludzi i z szacunku dla mojego ojca, który będąc katolikiem, również miał pełną świadomość tego, że jest Żydem. Nieraz mówiłem mu, żeby przyjął judaizm. On odpowiadał mi, że Mojżesz miał 90 lat, więc ma jeszcze trochę czasu. Mówiłem mu więc OK, twoja sprawa. Jeśli chodzi o moją mamę, to nie potrafiła ona jednak zrozumieć, że jeżeli ktoś ma inną wiarę i inne przykazania religijne, to nie może czegoś zrobić. Jeżeli coś jest zakazane, to jest zakazane. Jeżeli coś można zrobić, to czasami można przymknąć na to oko. W takiej sytuacji jednak nie można. Są pewne zachowania, których nie mogę zrobić. Nie wszyscy potrafią to jednak Pana rodzeństwo również odnalazło u siebie żydowską tożsamość?Mam trzech braci. Może tylko jeden z nich odnalazł w sobie trochę żydowskiej tożsamości. W każdym razie, jeden z nich jest katolikiem, który chodzi do kościoła. Pozostali dwaj nie bardzo praktykują. Po prostu zostali wychowani tak, jak większość polskiego społeczeństwa i idą siłą rozpędu. Obchodzą święta, ale głównie ze względu na spotyka się Pan z nimi podczas świąt chrześcijańskich, takich, jak Boże Narodzenie i Wielkanoc?Nie, tylko oni się ze sobą spotykają. Mają świadomość kim jestem. Ze mną spotykają się albo przed albo po świętach. Robimy sobie wtedy taki rodzinny zjazd. Spotykamy się również na urodzinach. Czasami przychodzą do mnie na kolacje szabatowe. Nie mają z tym problemu. Przyszli zarówno na mój żydowski ślub, jak i na bar micwę i bat micwę moich dzieci. Oni żyją więc w pewnego rodzaju rozkroku. Ja im jednak nic nie narzucam. Każdy ma wolną wolę. Na temat religii nie lubię rozmawiać, bo to jest prywatna sfera każdego człowieka. Uważam, że jak ktoś wierzy, to wierzy i to jest jego sprawa.(...) Mając na uwadze przedstawioną przez Pana różnorodność, trudno nie zapytać, kim Pan się czuje?Jestem takim samym Polakiem, jak Pan, tylko, że zamiast do kościoła chodzę do synagogi i obchodzę inne święta. Czy Polak musi być białym katolikiem? Pewnie tak, taki jest bowiem stereotyp. Pewnie większość by chciała, żeby Polska była państwem chrześcijańskim. OK, nie mam nic przeciwko temu, ale ja się tutaj urodziłem. Moi dziadowie brali udział we wszystkich wojnach i powstaniach. Sam też służyłem w polskiej armii. Mój brat zresztą też.(…) Czy Polska jest dla Żydów miejscem wyjątkowym?Oczywiście, że tak. To tutaj powstały największe uczelnie judaistyczne, to tu działali najwięksi żydowscy rabini i cadycy, o których do dnia dzisiejszego uczymy się z książek.(…)Znajdujemy się obecnie na terenie byłej dzielnicy żydowskiej, która w czasie wojny wchodziła w skład getta warszawskiego. Czy przechadzając się tutejszymi ulicami prze-nosi się Pan czasami oczami wyobraźni do przedwojennej Warszawy, której Żydzi stano-wili ok. 30 proc. mieszkańców? W końcu Warszawa była dla wielu Żydów tak istotnym miejscem, że rabin Hillel Seidman - jak przypomniała kiedyś Anna Ciałowicz - stwierdził nawet, że wyczekiwany przez Żydów Mesjasz, pojawi się na warszawskich jest trudne pytanie. Najczęściej o tym nie myślę. Nie raz jednak, jak stanę i spojrzę na wyrysowaną na chodniku linię oznaczającą mur getta, to pomyślę o tym. Czasami nawet zażartuję, mówiąc do kolegi: „Uważaj, przechodzimy na aryjską stronę!”. Ponieważ nie żyłem w tamtych czasach, to staram się nie utożsamiać z tamtym światem. Dlatego też podchodzę do tych rzeczy z dużym dystansem. Jeżeli ciągle będziemy żyć tamtymi czasami i powtarzać w kółko, jak było źle, tragicznie i niedobrze, to popadniemy w stan permanentnej mentalnej depresji albo będziemy ciągle chodzili sfrustrowani i źli na tych, którzy to zrobili. Było to było. Trzeba żyć więc dziś mówić o Holokauście?Mnie się wydaje, że należy mówić przede wszystkim prawdę. Nie wolno kłamać, ani czegoś ukrywać. Byli szmalcownicy i nic na to nie poradzimy. Czy mówienie, że ich nie było zmieni coś w wychowaniu kolejnych pokoleń?Jeżeli chodzi zaś o Sprawiedliwych, to ich gloryfikowanie nie powinno mieć nigdy końca. Pamiętajmy, że sytuacji w jakiej się oni znaleźli wraz ze swoimi rodzinami, nie rozumie nikt oprócz Polaków. Francuzom, Włochom i Anglikom za pomoc Żydom nie groziła bowiem tak, jak Polakom kara śmierci. Za pomoc i ukrywanie Żydów przez jedną polską rodzinę, Niemcy potrafili spalić całą wioskę i wymordować wszystkich mężczyzn. Gdzie było podobnie? Nigdzie. Świat tego jednak w ogóle nie rozumie. Mało osób wie, jakie były za to w Polsce kary. Za zamordowanie Niemca mordowano setki Polaków. Łapanki były na porządku dziennym. Czy ktoś mówi o tym, jak było wówczas w Polsce? Nie. I przez to w Europie i na świecie nikt dziś o tym nie mówienie o tym nie jest czasem rolą ocalonych przez Polaków polskich Żydów?Oni o tym mówią, ale tego się nie zauważa Pan wśród Żydów antypolonizm?Niestety tak, ale walczę z nim. Mówię do takiej osoby: „Słuchaj, mieszkasz w Polsce, a narzekasz. Jeśli ci się tu nie podoba, to powinieneś się spakować i wyjechać. A jak nie masz gdzie wyjechać, to dziękuj Bogu za to, że masz co jeść, masz służbę zdrowia i dach nad głową. Jeżeli zaś jesteś nastawiony antypolsko, a mieszkasz w Polsce, to jesteś po prostu idiotą!”. Kolega za-dał raz pytanie swojemu rabinowi: „Jak to jest być syjonistą i mieszkać poza Izraelem?”. Ten mu odparł: „To jest syjonizm na wózku inwalidzkim”. Jeżeli bowiem jesteś patriotą, to mieszkasz w swoim państwie. Mój syn coraz częściej zaczyna kombinować i dostrzegać patriotyzm. On też tak, jak ja, chodzi na Legię na żyletę. Słucha tam różnych tekstów i je potem przynosi do domu. Tłumaczę mu wtedy, że musimy dziękować Bogu, że mamy w Polsce spokój i nie ma wojny. Są ludzie, którzy krzyczą, że są patriotami, strzygą głowę na łysko, zakładają biało-czerwony szalik i idą na Marsz Niepodległości, a potem spotykam ich tego samego dnia na lotnisku i widzę, jak z polską flagą wsiadają do samolotu i wracają do Londynu do pracy. Jeżeli oni są patriotami, to dlaczego płacą podatki tam, a nie tu?! Ciężko byłoby mi być takim patriotą, który przyjeżdża do Polski tylko na wiece i marsze, aby tylko udowodnić sobie i innym, że jestem patriotą, a potem wraca za granicę. Śmierdzi mi to trochę hipokryzją. Mam przyjaciół, którzy byli skinheadami. Mimo że mieszkają teraz w Chicago, to są oni jednak patriotami. Mówią mi: „Paweł, co ja mogę?! Mam iść na wybory? Co z tego, że jestem patriotą i kocham Polskę. Od piętnastu lat mieszkam w Chicago, więc nie wiem, co się w Polsce dzieje i nie wiem, kogo mam wybrać”. On sam mi powiedział, że prawo głosu powinno być takim osobom, jak on, odebrane, bo on wie, że już do Polski nie wróci. To dla kogo on ma głosować? Dla siebie? Poglądy ludzi w Polsce są przecież inne od poglądów ludzi, którzy mieszkają w Stanach Zjednoczonych.(…) Jest Pan rdzennym warszawiakiem i zagorzałym kibicem Legii da się ukryć. Cały czas jestem kibicem, choć dzisiaj znacznie bardziej dojrzałym, niż kiedyś. Wynika to przede wszystkim z tego, że jestem po prostu o wiele dojrzalszym człowiekiem. Chodzi Pan na mecze na Stadion Miejski Legii Warszawa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego?Tak, chodzę. Był jednak taki okres, kiedy przestałem chodzić. Ubierałem się wówczas dość tradycyjnie. Powiem szczerze, że trochę mnie to męczyło. Każdy się bowiem za mną oglądał i coś szeptał. Nie był to antysemityzm, ale po prostu wzbudzałem wokół siebie zbyt dużo uwagi. Jak człowiek zna język polski, to jednak się tym szemraniem męczy. Gdybym nie znał polskiego i szedł po ulicy, a ludzie by coś szeptali, to pewnie by mi nie przeszkadzało. Oprócz poczucia zmęczenia, doszedłem jednak również do przeświadczenia, że to nie szata zdobi człowieka, ale liczy się jego wnętrze. Warto więc może trochę inaczej podejść do życia i trochę 2013 roku sąd skazał kilkunastu kibiców Legii Warszawa za wykrzykiwanie w 2011 r. na meczu Legii Warszawa z Widzewem Łódź słów: „Hamas, Hamas, Juden auf den Gas!”, czyli „Hamas, Hamas, Żydzi do gazu!”, nakazując im obejrzenie filmu fabularnego Izabeli Cywińskiej „Cud purymowy”, opowiadającego historię podobną do pańskiej. Ska-zani tłumaczyli się, że ich okrzyki nie miały nic wspólnego z antysemityzmem. Gdy pod-czas meczu Legii Warszawa z Hapoelem Tel Awiw w 2011 roku na trybunie kibiców Legii pojawił się zaś transparent z napisem: „Jihad Legia”, Stowarzyszenie Kibiców Legii War-szawa wydało oświadczenie, w którym wyjaśniało, że: „Łączenie «dżihadu» z antysemityzmem czy rasizmem jest nie tylko dyskryminacją jednej z grup religijnych, ale także działaniem zupełnie pozbawionym sensu. Choćby dlatego, że Arabowie należą do Semitów w identycznym stopniu jak Żydzi. Pewna gazeta jest znana z kryteriów rasistowskich w opisie rzeczywistości, uważamy jednak, że przejmowanie ich od niej jest zagrożeniem dla wolności słowa, a co za tym idzie - praw obywatelskich. Ewentualne uznanie zasadności jakiejkolwiek kary za ten transparent będzie niczym innym, jak tylko próbą formalnego wykluczenia jednej z grup religijnych poprzez uznanie jej negatywnego stereotypu za prawdziwy. No i będzie rzeczywistym aktem antysemityzmu. (…) Szczytem hipokryzji w tej sytuacji jest zignorowanie faktu, że kibice gości mieli na trybunach flagi z sierpem i młotem. Z wielokrotnych wypowiedzi przedstawicieli klubu wiemy, że „stadiony to miejsca, w których nie może być elementów politycznych”. Chyba że takim elementem jest sierp i młot? Dobrze, że ten mecz nie odbył się w rocznicę 17 września. Na koniec zwracamy uwagę, że doczekaliśmy się niespotykanego wydarzenia. W Polsce podczas meczu z drużyną z Izraela, której kibice epatują symboliką komunistyczną, nie pojawiły się anty-semickie incydenty na trybunach - żadnych przyśpiewek czy transparentów. Warto publicznie sobie odpowiedzieć na pytanie - dzięki komu tak się stało? Kto w tej sytuacji zdał egzamin?”. Czy za tymi okrzykami i transparentami rzeczywiście kryje się antysemityzm, jak przedstawiała to „Gazeta Wyborcza”, czy też jak tłumaczą to kibice, nie ma to z nim żadnego związku?Tak naprawdę, są to tylko slogany. Kibice skandują do kibiców drugiej drużyny: „Zrobimy z wami, co Hitler z Żydami” albo „Łódź to jest wioska typowo żydowska”, ale nie ma to nic wspólnego z Żydami. Nie można tego zestawiać z rzeczywistymi groźbami pomordowania Żydów i spalenia ich w piecu. To wszystko jest bowiem tylko sloganem językowym. Nigdy bowiem, począwszy od 1993 roku nie spotkałem się na stadionie z hasłami typu: „Zabić Żydów”, czy „Precz z Żydami”. Takich treści, które byłyby bezpośrednio adresowane do Żydów nie widziałem, a byłem na bardzo wielu meczach. Jeśli chodzi o lewaków i ich nastawienie do tego typu haseł, to oni zawsze będą szukali argumentów, aby przedstawić, jak są dyskryminowane różne mniejszości, takie, jak geje, lesbijki, czy Żydzi. Nie szukają oni jednak w ogóle argumentów, tylko zwady, żeby podburzyć społeczeństwo. Dzięki temu bowiem podkreślają i motywują swoje jestestwo. Pozwala im to również zaistnieć w przestrzeni publicznej. Chodzenie i głoszenie pewnych haseł na ulicy, podczas parad równości, nie jest jednak moim zdaniem niczym fajnym. Po co demonstrować swoją inność? Jestem inny, to jestem. Nie muszę tego nikomu demonstrować na ulicy albo żądać na siłę, aby ktoś mnie zaakceptował. Wydanie ciała Jezusa przez Piłata potwierdzone historycznie. 38 Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało.39 Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa
Z tym zdejmowaniem czapki...Czytałam kiedyś jakiś tekst o pochodzeniu tego zwyczaju i innych gestów wykonywanych przy powitaniu. Zdjęcie czapki - a kiedyś dawno hełmu - było oznaką zaufania, że osoba, przed którą to robimy, nie zdzieli nas niczym w odkrytą czaszkę. Podanie prawicy - a więc ręki, w której trzyma się broń - miało pokazać, ze sami nie mamy złych zamiarów, bo broni w ręku nie poklepywanie się po plecach przy powitaniu - to takie sprawdzenie na wszelki wypadek, czy ta druga osoba nie trzyma nic za plecami lewą ręką CYTAT(renata19750702 @ Sun, 21 Feb 2010 - 20:00) A tak na marginesie: obowiązuje od ilu lat? Bo ja się zawsze buntuje przed ściąganiem czapki mojemu 4,5 latkowi w tych naszych kościelnych przeciągach... A wy ściągacie swoim synom?Wydaje mi się, że z tym podobnie jak z postem - dzieci nie obowiązuje.
Pani powoduje poruszenie w kościele, mocno twerkuje przed siedzącym pastorem W osobnej historii YEN.com.gh wcześniej informowaliśmy, że wierni mają tendencję do robienia dziwnych rzeczy w kościele podczas sesji uwielbienia, ale wydawało się, że działanie kobiety przekroczyło granicę, ponieważ wywołało gniew wielu ludzi w
zapytał(a) o 18:25 Czemu w kościele chłopaki powinni zdejmować czapki a dziewczyny nie? Od wielu lat mnie to zastanawia. Jak się kogoś pyta to odpowiada że taka jest tradycja. Ale skąd się wzięła? Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:29 Bo ksiądz woli oglądać włosy mężczyzn. Yomi~ odpowiedział(a) o 18:32 Dziewczyny też powinny, ogólnie zgodnie z zasadami kultury powinno się zdejmować okrycie głowy wchodząc do pomieszczenia. agatha00 odpowiedział(a) o 18:31 A mi siostra zawsze mówiła że tylko kobiety-dziewice zdejmują czapkę O_o EKSPERTXdm odpowiedział(a) o 20:22 Takie były zwyczaje u Żydów w czasach Jezusa. Są one opisane w Biblii. blocked odpowiedział(a) o 20:54 To nie tradycja!Tak w Biblii pisze. A oto odpowiedź:Niejeden już raz zapytywano nas, dlaczego to teraz tak często w kosciele na nabożeństwach mężczyźni zatrzymują na głowach czapki lub kapelusze. " Studenci przy sztandarach - pisano nam jeszcze w ostatnich prawie dniach - stoją nawet w czasie podniesienia z czapkami na głowach, tak samo chorążowie w czasie procesji, a mianowicie wojsko stanowiące wartę honorową przy trumnach lub tworzące szpaler w czasie wielkich procesyj. Wiemy, że księżom wolno nakrywać głowy w kościele biretem, ale to należy do obrządku. Ale i oni nie mają biretów na głowach stale, a nawet biskupi w odpowiednich momentach zdejmują z głowy piuskę. Skąd więc taka poufałość niektórych mężczyzn wobec Pana Jezusa w kościele ?" Trzeba przyznać, że wielu ludzi gorszyło się często takim widokiem, gdy nawet nasi harcerze wchodzili często z kapeluszami na głowach do Kościoła. Wprowadza obecnie ład w te sprawy rozporządzenie naszego Najprzewielebniejszego Arcypasterza, powtózone, jak się zdaje, przez innych także Biskupów w Polsce. Jest w tym rozporządzeniu taki ustęp : "Mężczyźni, nie wyłączając chorążych jakichkolwiek organizacyj, wchodza do kościoła i uczestniczą w nabożeństwie z odkrytą głową : jedynie wojsko w pełnym rynsztunku pełniące służbę może przebywać w kościele i uczestniczyć w nabożeństwie w hełmach na głowie." A zatem odtąd jasna będzie sprawa. Jedynie żołnierze w pełnym rynsztunku, którzy kierować się muszą swojemi wojskowemi przepisami, mogą brać udział w wszelkich nabożeństwach, mająć hełmy na głowach. Poza nimi jednak wszyscy mężczyźni w kościele - bez czapek !Niesamowite, prawda ? Wydawało mi się, że obowiązek zdejmowania czapek w kościele funkcjonuje od zawsze. Wprawdzie jako przedstawicielki "słabej płci" problem mnie nie dotyczył , ale sprawa była dla mnie oczywista. Nie pomyślałam nawet, że moze być inaczej. A tymczasem - jak widac - 77 lat temu wcale nie było to oczywiste. Attonn odpowiedział(a) o 18:57 Według wiary katolickiej kobiety są głupsze i gorsze od mężczyzn, a więc nie wymaga się od nich aż tak "trudnych rzeczy". Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Bawełniana czapka z daszkiem Camo Mężczyźni Kobiety Kamuflaż US Air Force US Army Czapki Czapka taktyczna Regulowane czapki – sprzedaż artykułów w niskich cenach w katalogu artykułów z całego świata. Darmowa dostawa i szeroki asortyment.

W królestwie zwierząt posiadanie dłuższej kości prącia wiąże się z wydłużeniem trwania stosunku – dlaczego więc zanikła ona u ludzi? Kości prącia niedźwiedzia brunatnego. wikipedia Jednym z najbardziej dziwnych produktów ewolucji jest kość prącia czyli baculum. Baculum jest dodatkowym elementem szkieletu kostnego, co oznacza, że nie jest przyłączona do reszty szkieletu, lecz zwisa delikatnie na końcu penisa. W zależności od zwierzęcia zakres baculum waha się od mniej niż milimetra długości do prawie metr, a kształtem przypomina najróżniejsze formy od kolca igły do widelcowatego zęba. Baculum morsa stanowi około jednej szóstej długości jego ciała (ok. 60 cm), podczas gdy u lemura tylko około 1/40. Kość występuje u niektórych gatunków ssaków, w tym prawie u większości samców naczelnych. Jej brak u człowieka, jest więc nietypowy. W nadzwyczajnych przypadkach mężczyźni wytwarzają kość w tkance miękkiej na zakończeniu penisa jest to jednak rzadka nieprawidłowość a nie baculum. Kość prącia rozwinęła się po rozdzieleniu linii ssaków łożyskowych i niełożyskowych około 145 milionów lat temu, ale zanim wyewoluował ostatni wspólny przodek naczelnych ssaków oraz drapieżników jakieś 95 milionów lat temu. Badania wykazują, że wspólny przodek ssaków naczelnych i drapieżników posiadał już rozwinięte baculum. Tak więc jakikolwiek gatunek z tych dwóch grup nie posiadający baculum utracił je w drodze ewolucji. Do czego zwierzętom potrzebna jest kość w penisie? Naukowcy mają do zaproponowania kilka teorii do czego może być ona przydatna. W przypadku niektórych gatunków zwierząt, na przykład kotów, ciało samicy nie uwalnia jajeczka regularnie (jak u ludzi), lecz dopiero po stosunku z samcem. Niektórzy argumentują, że kość ma dodatkowo pobudzić samice do wywołania owulacji. Inna teoria nazwana “hipotezą tarcia waginy”, zakłada, że kość miała służyć podobnie jak łyżka do butów aby sforsować drogi rodne samicy, pozwalając pokonać samcowi ewentualne przeszkody i opór. Trzecia koncepcja zakłada, że kość miała pomóc w przedłużeniu penetracji. Nie tyle po to by milej spędzić czas, lecz by samica nie uciekła w do innego samca, zanim dojdzie do zapłodnienia. Koncepcję tę wspiera również fakt, że w trakcie całej ewolucji naczelnych posiadanie baculum wiązało się z przedłużeniem penetracji. Dlatego też wśród samców naczelnych te, które mają dłuższe baculum mogą pochwalić się również dłuższym czasem stosunku (na pewno więcej niż 3 minuty). Ponadto samce zwierząt, u których występuje większa rywalizacja seksualna, odznaczają się dłuższymi kośćmi niż w przypadku tych, u których konkurencja jest niewielka. A jak jest w przypadku ludzi? Skoro kość w penisie jest tak istotna do przedłużenia stosunku dlaczego mężczyźni jej nie mają? Przeciętny czas od penetracji do wytrysku u mężczyzn wynosi mniej niż dwie minuty. Jednak bonobo kopuluje przez 15 sekund a mimo to posiada baculum (skromne bo liczące zaledwie 8 mm ale jest). Dlaczego więc w naszym przypadku jest inaczej? Prawdopodobnie dlatego, że przyjęliśmy inne strategie godowe. Wśród ludzi występuje niższy poziom rywalizacji, ponieważ kobieta przeważnie uprawia seks tylko z jednym partnerem w danym czasie. Być może przyjęcie takiej strategii współżycia w połączeniu z krótkim czasem potrzebnym do wytrysku zadecydowało o zaniku baculum. Naukowcy zaczynają dopiero poznawać i rozumieć funkcję tej niezwykłej kości. To co wydaje się na razie oczywiste to, że zmiany u naczelnych napędzane są przynajmniej częściowo przez strategie godowe. Drugi wniosek jest taki, że przy dużej konkurencji seksualnej… większe jest lepsze.

Kobiety w tej materii w ogóle dostarczają nowego spojrzenia. Jednym z odkryć Jacka Masłowskiego, którym dzieli się w wywiadzie dla tygodnika "Polityka" , było to, że mężczyźni łączyli korzystanie ze wsparcia z przyznaniem się do słabości, natomiast kobiety z rozwojem: "jestem w porządku, ale rozwijam się".
29 niedziela zwykła, A; IIz 45, Ps 96, 1Tes 1,1-5b; Mt 12,21; Mt 22,15-21 ; Winnica 22 października 2017 Siedziałem kiedyś w konfesjonale, to nie była Winnica, i dokładnie naprzeciw mnie, w ławce siedział… siedziała… No właśnie… do tej pory nie wiem kto. Zobaczyłem najpierw chłopaka. Problem był taki, że ten chłopak – nastoletni – siedział w czapce, w bejsbolówce. Nie na tym polega zbawienie świata, ale trzymamy się tej tradycji, że jednak mężczyźni w kościele zdejmują nakrycie głowy. Od dziecka uczymy chłopców: „zdejmij czapkę, w kościele jesteś”. I już się szykowałem do dyskretnej reprymendy, ale olśniło mnie, że to nie chłopak, ale jednak dziewczyna. Zatem czapka zupełnie legalna. Chwilę potem jednak znowu ogarnęły mnie wątpliwości – jak nic to chłopak. Chwilę potem, nie byłem jeszcze taki ślepy jak teraz, odkryłem jednak w uchu osobnika kolczyk. A zatem to dziewczyna. Przyszła jednak myśl, że żyjemy w czasach, że po kolczykach nie rozróżnia się płci, bo i kobiety, i mężczyźni przekłuwają sobie uszy. Zatem kto tam siedzi? Chłopak czy dziewczyna? Dwadzieścia pięć lat mija od tej chwili a ja dalej nie wiem. Historia jak historia, ale dobrze ilustruje problem jaki rzeczywiście mamy. I nie chodzi tu o bejsbolówkę w kościele. Mężczyźni stają się coraz bardziej podobni do kobiet a kobiety coraz bardziej do mężczyzn. Mężczyźni niewieścieją a kobiety chłopieją. I nie jest to dobry proces. Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę. Zatem mężczyzna powinien stawać się coraz bardziej męski a kobieta coraz bardziej kobieca. Dzieje się tak dlatego, że kobieta i mężczyzna są sobie wzajemnie potrzebni – dopełniają się. Mężczyźnie potrzebna jest kobieta. Nie „prawie kobieta”, nie „coś w rodzaju kobiety”, ale kobieta w całej pełni swej kobiecości. Tak samo kobiecie potrzebny jest mężczyzna a nie jakiś ersatz, „prawie facet”, „produkt męczyznopodobny”. Kryzys jest po obu stronach, jeśli jednak go zważyć, to wydaje się, że bardziej dotyka on świata mężczyzn. To prawda, że kobiety umiłowały spodnie, ale nie czepiajmy się garderoby. Ważna ona jest, ale nie istotna. Chodzi o serce, wnętrze, środek. Już dawno temu Danuta Rinn śpiewała: „Gdzie te chłopy?” To kategoria muzyki rozrywkowej, ale wczytajmy się w tekst – bardzo smutny: „Dookoła jeden z drugim / jak nie nerwus, to histeryk, / drobny cwaniak, skrzętna mrówa, / niepoważne to, nieszczere. / Jak bezwolne manekiny / przestawiane i kopane, / gęby pełne wazeliny, / oczka stale rozbiegane. / Bez godności, bez honoru, / zakłamane swoje racje / wykrzykuje taki w domu / śmiesznym szeptem po kolacji.” Mężczyzna jest wojownikiem, powołany jest do walki, do tego, by bronić swojej kobiety, swojej rodziny, swojego państwa. Daliśmy sobie wmówić jakieś głupie równouprawnienie. Nie ma równych praw, kobieta ma większe prawa, kobieta ma przywileje. W chwili zagrożenia nie krzyczymy „mężczyźni do środka”, tylko „kobiety do środka”. Gdy na tonącym okręcie wchodzimy do szalup to nie ma suwaczka – kobieta, mężczyzna, kobieta, mężczyzna. Krzyczy się wtedy „najpierw kobiety i dzieci”. A jak pcha się jakiś jełop bez kolejki to strzela mu się w ten pusty łeb. Strzela się bez satysfakcji, ze smutkiem, bo mordowanie dla mordowania obce jest mężczyźnie, ale strzela się bez wahania. Wróćmy do szkolnych lektur. Czytaliśmy w „Pustyni i w puszczy”? Na końcu książki Staś Tarkowski rozmawia ze swoim ojcem: „Staś zdawał ze wszystkiego sprawę szczegółowiej i dokładniej. Stało się przy tym, że przy opowiadaniu o podróży z Faszody do wodospadu, spadł mu z serca wielki ciężar, albowiem gdy mówiąc o tym, jak zastrzelił Gebhra i jego towarzyszów, zaciął się i jął niespokojnie spoglądać na ojca, pan Tarkowski zmarszczył brwi, pomyślał chwilę, a potem rzekł poważnie: – Słuchaj, Stasiu! Śmiercią nie wolno nikomu szafować, ale jeśli ktoś zagrozi twej ojczyźnie, życiu twej matki, siostry lub życiu kobiety, którą ci oddano w opiekę, to pal mu w łeb, ani pytaj, i nie czyń sobie z tego żadnych wyrzutów.” Henryk Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy. (końcówka) Zapytałem kiedyś dzieci w przedszkolu: „Co zrobiłby twój tata, gdyby do waszego domu zakradł się w nocy jakiś bandyta?” Jedno z dzieci odpowiedziało: „Zadzwoniłby na 112!” Tak! Niech dzwoni, niech czeka, i niech patrzy jak mu mordują żonę i dzieci. Dziecko niewinne, ale jest świadectwem naszej cywilizacji – patrzeć i czekać. W proroctwie Izajasza Bóg mówi do Cyrusa: „Przypaszę ci broń!” (Iz 45,5c) To samo dzisiaj Bóg chce powiedzieć tobie bracie. Bóg chce przypasać ci broń. Masz stać się mężczyzną. Masz bronić żony, dzieci, rodziny, ojczyzny i kościoła. Nie chodzi mi o to, by zaraz wszystkich uzbroić i zacząć strzelać się na ulicach, choć jeśli uznamy prawo do obrony koniecznej, to musimy uznać też prawo do bronienia się czymś więcej niż zwiniętą gazetą. Oręż u boku jest tutaj pewną alegorią – obrazem zdolności mężczyzny do walki. Bądźmy szczerzy, ale bandyta w nocy będzie rzadkim wypadkiem. Częściej mężczyzna będzie walczył z czymś innym. Przede wszystkim z własnymi słabościami, wadami, nałogami. Będzie walczył, by zapewnić byt rodzinie, zapracować na to własnymi rękami a nie stawać w kolejce po zasiłek. Będzie walczył o miłość swojej żony i wychowanie swoich dzieci. Będzie toczył bój o lepszy porządek tego świata. Chciałbym, by mężczyźni w naszej parafii zjednoczyli się wokół tej idei. Zaczęli świadomie pracować nad tym, by w mężczyźnie było więcej mężczyzny. I jest konkret do zrobienia. Czwartego listopada, na Jasnej Górze odbędzie się męskie spotkanie: „Oblężenie Jasnej Góry. Mężczyźni u tronu Królowej”. ( Bardzo ciekawe spotkanie z inicjatywy różnych męskich środowisk, które powstają w Polsce, by pomagać mężczyznom odkrywać własną tożsamość. Będą tam bardzo ciekawi goście i prelegenci. A przede wszystkim cenne będzie doświadczenie męskiej wspólnoty. Jeśli ktoś teraz oczekuje, że podam o której pod kościół podjedzie autokar i ile to będzie kosztować, to jest w błędzie. Takie rzeczy to się organizuje dzieciom. Zorganizujcie się i jedźcie. Wiem, że potraficie. A naprawdę warto. Jeśli chcecie to pojedzie z wami ksiądz. Jeśli chcecie być sami, to będziecie sami. Chętnie oczywiście pomogę – udostępnię parafialne ogłoszenia i stronę, by łatwiej się zorganizować. Jestem do dyspozycji. Kobiety w tym wszystkim też mają swoje zadanie. I wiedzą jakie. W przyszłym roku w naszej parafii rekolekcje dla małżeństw prowadzić będzie p. Jacek Pulikowski. Znany mówca, autor wielu książek, ekspert problematyki małżeńskiej. Będzie on także gościem i prelegentem Oblężenia Jasnej Góry. W zapraszającym na to wydarzenie wideo powiedział tak: „Przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę. A przyszłość rodziny idzie przez jakość i wierność małżeństw. A jakość małżeństw zależy w ogromnej mierze od mężczyzn.” To prawda. Nie składajcie broni. Przeciwnie – pozwólcie Bogu przypasać ją sobie. Piosenka Danuty Rinn miała też i drugą zwrotkę w którym zawarła tęsknotę za prawdziwym mężczyzną. Śpiewała: „Bojownicy spraw ogromnych, / owładnięci ideami / … / Nieprzekupni, prości, zacni, / wielkoduszni i szlachetni.” Twoja żona potrzebuje ciebie – mężczyzny. Twoje dzieci potrzebują ciebie – mężczyzny. Bóg potrzebuje ciebie – mężczyzny. Sprostasz ich oczekiwaniom? Staraj się, masz szansę! Liczę na to, że wpiszesz swój komentarz… I udostępnij to innym!
Z wielkim wzruszeniem patrzyłam na matki z małymi dziećmi i ludzi pozdrawiających pielgrzymów. Mężczyźni zdejmują nakrycia z głów, a dzieci witają kwiatami. Mieszkańcy wsi i miast czekają na pątników. Mają nie tylko otwarte drzwi, ale i serca. Wychodzą po pielgrzymów, zabierają na posiłki i noclegi. Widać radość w ich Jestem kulturalny, wiecie? Ustępuję drogi tym, co się spieszą. Otwieram drzwi tym, dla których to problem. Przepuszczam w przejściu tego, który na siłę nie próbuje się przeze mnie przebić. Nie kładę torby na siedzenie obok w autobusie, żeby ktoś obcy przypadkiem ze mną nie usiadł. Staram się witać ze znajomymi, nawet jeśli nie widziałem się z nimi bardzo długo. Ach, jednak nie. Jestem zupełnie niekulturalny, wiecie? Bo nie zdejmuję czapki z głowy. Siadamy w klasie, już kilka minut po dzwonku. Nie ułożyłem włosów, bo nie miałem czasu, więc na głowię zaciągnąłem czapkę z daszkiem, żeby nie straszyć wyglądem. Poza tym, bez ułożonych włosów czuję się zakłopotany, a wręcz nawet zawstydzony. Dobrałem kolorystycznie nakrycie głowy, aby nie odstawało od reszty ubioru i stanowiło jeden z jego elementów. Chciałem, aby to wszystko wyglądało po prostu dobrze, pomimo braku fryzury. - Zdejmij czapkę - mówi nauczyciel. No nie. - Dlaczego? - pytam. - Na ścianie wisi godło. Czerwony kawałek plastiku, wiszący na ścianie, z której zsypuje się farba, z ułomnie wykonanym, a raczej odlanym z równie tandetnego plastiku orzełkiem na środku. Mam honorować ten kawałek śmiecia? - Nie jestem patriotą - mówię zatem. - To niekulturalne w klasie - zarzuca mi więc nauczyciel. - Ktoś czuje się pokrzywdzony tym, że mam czapkę? - pytam klasy. Zasadniczo, tylko jedna osoba odpowiedziała, że tak. Nienawidzę gnoja, więc nie zwróciłem uwagi. Reszta była cicho. Nauczyciel mówi, że jego uczono, że nie powinno się siedzieć w czapce w klasie. A co zrobi nauczyciel, jeśli mnie nauczono, że niekulturalne jest noszenie bielizny? Powinienem kazać mu ją zdjąć, bo takich zasad mnie nauczono? Przecież tego nie zrobi. A może mam zacząć żądać zdejmowania godła ze ściany, kiedy mam na głowie czapkę? W końcu na jedno wyjdzie, albo jedno albo drugie zostanie zdjęte z miejsca, na którym zostało ulokowane. Bądźmy rozsądni, do cholery. Nie zakładam czapki na łeb z myślą "o kurwiszka, ale to będzie niekulturalne tak wejść do klasy!". Wydaje mi się, że zakrycie nieuporządkowanych i nieuczesanych włosów czymś, co nie jest ani pstrokate ani fikuśne, jak zwykła czapka z daszkiem, jest większym wyrazem szacunku wobec ludzi, którzy będą zmuszeni mnie oglądać, niż symboliczne zdjęcie nakrycia głowy. Uważam, że bardziej niekulturalna jest osoba, która każe zdejmować komuś jego elementy ubioru, niż ta druga, która świadomie ich nie zdejmuje, pomimo "powszechnych zasad kultury". Zatem okazuje się, że nie jestem osobą kulturalną, bo nie zdejmuję czapki. Wiecie, czym jest kultura? Kultura to nie zdjęta z głowy czapka, to nie dopięta do szyi koszula, to nie zdjęta przy podawaniu dłoni rękawiczka. Co mi po twojej zdjętej czapce, jeśli mój rozmówca mnie nie słucha. Co mi po twojej eleganckiej koszuli na domówce, jeśli za godzinę zarzygasz mi pół domu. Co mi po twojej zdjętej rękawiczce, jeśli na co dzień nawet nie powiesz "cześć", mijając mnie na drodze. Pierdolcie się ze swoją kulturą. Wolę mieć kaptur, ale słuchać. Wolę wyglądać jak menel, ale umieć się zachować. Wolę nie zdjąć rękawiczki, niż w ogóle się nie witać. ______________________________________________________________________ Garnitur - Second Hand, koszula - Second Hand, spodnie - CNDirect/Coofandy, buty - Adidas ZX Flux Kierujecie do mnie sporo pytań w ten, czy inny sposób, a ja nie na wszystkie odpowiadam lub zwyczajnie robię to niewyczerpująco. Jeśli macie jakieś pytanie, na które chcecie znać odpowiedź, zostawiajcie je w komentarzach, uwzględnię listę pytań, na które kiedyś odpowiem w Q&A. W latach licealnych i studenckich kilka razy pielgrzymowałam pieszo na Jasną Górę W tym roku wybrałam się tam z całą moją rodziną Początkowo Dlaczego idę na pielgrzymkę | Niedziela.pl Oceń: 0 0 Podziel się: W wywiadzie z cyklu „Święto dobrej książki w internecie 2020” ks. prof. Waldemar Chrostowski wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji w Kościele. Zauważył, że zmienia się rozkład sił – jest więcej mężczyzn i powstają męskie wspólnoty, ale pobożność kobiet się zmniejszyła. Jak zaznaczył, ta męska pobudka jest czymś bardzo dobrym, bo mężczyzna potrzebuje także męskiego towarzystwa. „W ostatnich latach widzimy w Polsce przebudzenie mężczyzn. Mężczyźni są inni, kiedy są w kontaktach z kobietami, a inni, kiedy są między sobą, tylko w swoim środowisku. Potrzebują tej odmienności, która pochodzi z męskich przyjaźni, z męskiej lojalności, z męskiego spojrzenia na świat, z męskich potrzeb i wychodzenia im naprzeciw. To jest bardzo ważne” – mówił ks. Chrostowski. Podkreślił przy tym, że kobiety w chrześcijaństwie odgrywają szczególną rolę. „Mamy trzy monoteistyczne: judaizm, chrześcijaństwo i islam. Widzimy, że judaizm i islam to są religie mężczyzn. W meczetach i synagogach widzimy mężczyzn. W meczetach kobiet praktycznie nie ma. W synagogach są, ale dla nich przeznaczone jest miejsce, które w polskie tradycji otrzymało nazwę babiniec. Natomiast chrześcijaństwo, zwłaszcza w wydaniu katolickim i zapewne w prawosławnym zrobiło się religią kobiet. I przez wieki to się utrwaliło, zwłaszcza w polskiej tradycji, że mamy kobiety w kościele. Gdyby kobiety z kościoła usunąć, to zostanie ksiądz, może ministrant, ktoś, kto posługuje w kościele i może kilku, kilkunastu mężczyzn. Myślę, że pod tym względem zaczyna się to zmieniać na dobre”. Ta zmiana ma jednak także negatywną stronę. „Niektórzy mężczyźni w sprawach religijnych i moralnych biorą sprawy w swoje ręce i chcą być w Kościele widoczni. Ale z drugiej strony obserwuję – być może jest to bardzo subiektywne – że słabnie religijność kobiet. Ta pobożność kobiet, którą pamiętam z czasów, kiedy zaczynałem kapłańskie życie, i ta obecna to dwie różne sprawy. Teraz w kościele – i to nie tylko w atmosferze napięć, konfliktów i ataków na Kościół, ale wcześniej – jest coraz mniej dziewcząt. Nie ma tego duszpasterstwa, które wcześniej było bardzo popularne. Widać to na przykład na procesjach Bożego Ciała, na Mszy św., na nabożeństwach. Był czas, że nabożeństwa majowe, czerwcowe, różaniec gromadziły bardzo dużo kobiet. Teraz jest coraz więcej mężczyzn, ale niezbyt szczęśliwe jest to, że ubywa kobiet i dziewcząt” – ocenił ks. Chrostowski. Zaznaczył, że przyczyn tego zjawiska może być bardzo dużo i o różnym stopniu wpływu. Wskazał jednak na dwie podstawowe: kryzys wiary i kryzys moralności. Jak tłumaczył, kryzys wiary potęguje spadek emocjonalnego podejścia do religii. Wzrasta podejście racjonalne, co sprawia, że wiara jest bardziej wymagająca. „Kryzys wiary – otóż kobietom do niedawna jeszcze wystarczyła wiara pełna emocji, uczuciowa. Widać to w polskiej pobożności w pieśniach, kolędach, w nabożeństwach jak «Gorzkie żale», droga krzyżowa, nabożeństwa maryjne. Dziś trudno nam śpiewać te pieśni nie tylko dlatego, że to jest język bardziej staropolski, ale też dlatego że nie do końca oddaje nasze uczucia. Otóż wiara zrobiła się w ostatnich dziesięcioleciach bardziej zracjonalizowana i kobiety bardziej – nie wiem, czy to dobre słowo – racjonalnie patrzą na wszystko. Do tego przyczyniły się też środki masowego przekazu, telewizja, a przede wszystkim internet. W momencie kiedy włączyły się te racjonalne przesłanki, to myślę, że o ile mężczyźni w jakiejś części byli z tym oswojeni, bo mają bardziej taką mentalność i są mniej emocjonalni, o tyle u kobiet ten proces potrzebuje pewnego czasu, potrzebuje pewnej cierpliwości, a być może do niego w ogóle nie dochodzi”. Ks. Chrostowski zaznaczył, że bardzo widoczny jest obecnie kryzys moralności, który dotyka w dużej mierze kobiet. „Druga sprawa to kryzys moralności. Myślę, że pod tym względem dokonało się wielkie pęknięcie, w kobietach chyba większe niż w mężczyznach. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Gdy się obserwuje życie, myślę, że ostatnie tygodnie powinny nam dać do myślenia. W ostatnich tygodniach wyzwoliła się w niektórych kobietach agresja, takie pokłady agresji i wulgarności, do których – ośmieliłbym się powiedzieć – mężczyźni nie są zdolni, tzn. mężczyznom by to do głowy nie przyszło. Oczywiście, że mężczyźni przeklinają, pewnie więcej niż kobiety, mówią rozmaite brzydkie słowa itd. Ale wydaje mi się, że żaden strajk w wydaniu mężczyzn zwłaszcza dotyczący wartości, a takie manifestacje odbywały się w ostatnich latach, nie odbywałby się w taki sposób, z takimi wulgaryzmami, z takim nasileniem tego brudnego języka, z jakim mieliśmy do czynienia. Myślę, że to powinno dać do myślenia. Dobre kobiety były zszokowane”. Ten kryzys dotyka już młodych kobiet, które nie tylko występują przeciwko prawdziwym wartościom, ale są też agresywne i wulgarne. „Dla mnie szokiem było to, że w tych widowiskach, oczywiście w znacznym stopniu zorganizowanych, opłacanych, sterowanych itd., brały udział dziewczęta, które miały po 16, 18, 20 lat. I one krzyczą, że aborcja to jest prawo kobiety czy jakieś wulgaryzmy. O co w tym wszystkim chodzi? O to, żeby nawet to, co wulgarne weszło do obiegowego języka i żeby w ten sposób zepsuć język. Kiedy zastanawiamy się nad kondycją współczesnych Polaków, myślę, że powinna odbyć się debata wśród kobiet, szeroko pojęta, nie jakaś akademicka, sterowana, opłacana, mająca swoich sponsorów zagranicznych. Tylko rzetelna debata również w obrębie Kościoła, dlaczego coś takiego jest możliwe. Ja rozumiem, że można protestować, mieć inne zdanie, inny światopogląd, mieć inne zapatrywania nawet na sprawę życia nienarodzonego. Ja to wszystko rozumiem, bo się z tym stykałem wielokrotnie, np. w kontaktach z wyznawcami judaizmu, gdzie aborcja jest tak czy inaczej pod pewnymi warunkami dopuszczalna, aczkolwiek to są też ludzie religijni. Ale nigdy nigdzie nie zetknąłem się z takimi pokładami wulgarności jak te, które były i nie przyszłoby mi do głowy to, co usłyszałem, kiedy pod koniec października szedłem przez Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat i Świętokrzyską. Oglądałem napisy, zachowania właśnie kobiet, które były dla mnie szokujące” – mówił ks. Chrostowski. Źródło: You Tube / Targi Wydawców Katolickich Cała rozmowa video .
  • 1vnssh27y7.pages.dev/90
  • 1vnssh27y7.pages.dev/590
  • 1vnssh27y7.pages.dev/332
  • 1vnssh27y7.pages.dev/382
  • 1vnssh27y7.pages.dev/662
  • 1vnssh27y7.pages.dev/263
  • 1vnssh27y7.pages.dev/356
  • 1vnssh27y7.pages.dev/318
  • 1vnssh27y7.pages.dev/94
  • 1vnssh27y7.pages.dev/250
  • 1vnssh27y7.pages.dev/168
  • 1vnssh27y7.pages.dev/767
  • 1vnssh27y7.pages.dev/638
  • 1vnssh27y7.pages.dev/555
  • 1vnssh27y7.pages.dev/356
  • dlaczego mężczyźni zdejmują czapki w kościele